Zadzwoniłam do drzwi, czekając przed mieszkaniem Justina i wyprostowałam swoją różowo żółtą, kwiecistą sukienkę. Nadal byłam zdenerwowana po smsie, którego otrzymałam tego popołudnia. W rzeczywistości, cała moja droga do Justina składała się z nerwowego patrzenia wstecz, żeby sprawdzić, czy nikt mnie nie śledzi. Moje myśli zostały przerwane, gdy otwierane drzwi zaskrzypiały, a ja ujrzałam Justina. Zlustrował moją sukienkę i obcasy, uśmiechając się nieśmiało.
- Wow, wyglądasz bardzo ładnie - pochwalił mnie, a jego wzrok wrócił na moją twarz. Cóż, to było dziwne.
- Czy to komplement, Bieber? - spytałam ironicznie, kładąc dłoń na biodrze, a on żartobliwie przewrócił oczami.
- Oh, błagam. Komplementuję cię cały czas - zaśmiał się, nadal stojąc w progu.
- Tak, cały czas nazywasz mnie gorącą, ale nigdy jednak nie nazwałeś mnie ładną. - przyznałam, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie? - spytał prawie wstrząśnięty.
- Nie - odpowiedziałam po prostu.
- Cóż, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, nazywam cię ładną cały czas w mojej głowie - uśmiechnął się, patrząc na mnie, a ja zaszydziłam. Uwielbiałam, gdy Justin nie był dupkiem.
- Dziękuję, ty też wyglądasz niczego sobie - stwierdziłam, lustrując wzrokiem jego strój i zwróciłam uwagę na jego białą koszulę i czarne spodnie. Jego włosy również wyglądały schludniej niż zwykle.
- Jesteś trochę za wcześnie, wejdziesz? - zasugerował, a myśl o smsie z popołudnia znów uderzył mi do głowy. Ostrożnie odwróciłam się, żeby zobaczyć czy nie ma tutaj nikogo i odwróciłam swoją uwagę na Justina.
- Czy coś się stało? - spytał, marszcząc brwi.
- Wszystko okej - skłamałam, zmuszając go do zmieszania. Prawda była taka, ze nic nie było okej.
- Chodź - polecił, szerzej otwierając drzwi i pozwolił mi wejść do mieszkania. Justin zatrzasnął za nami drzwi i poprowadził mnie do salonu. Siadając na jednej z kanap, mój wzrok przesunął się po całym pomieszczeniu w zdumieniu.
- Nigdy wcześniej naprawdę nie widziałam twojego mieszkania. Ostatnim razem, widziałam tylko twój pokój - przyznałam, przypominając sobie noc, w której byłam pijana i mnie tutaj przywiózł.
- Widziałaś tylko moją sypialnie ostatnim razem, huh? - mrugnął do mnie, a ja zaśmiałam się.
- Dupek - mruknęłam żartobliwie.
- Ojej, kochanie. To boli, tutaj. - wydął wargi, kładąc rękę na prawej stronie klatki piersiowej.
- Serce jest bardziej po lewej stronie - powiedziałam, chwytając jego ręce i umieściłam je na lewej stronie jego klatki piersiowej.
- Inteligentna, podoba mi się - uśmiechnął się, chichocząc z rozbawieniem.
- Nie trzeba być inteligentnym, żeby wiedzieć, że serce jest po lewej stronie klatki piersiowej - powiedziałam oschle, zmuszając go do uśmiechnięcia się szerzej.
- A no tak. Lubię twoje mieszkanie. Jest naprawdę cudowne - pochwaliłam, odwracając uwagę na kilka rodzinnych zdjęć na ścianie.
- Żartujesz prawda? Widziałaś swój dom? Jest jak jakiś dwór czy coś - powiedział, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Naprawdę lubię twoje mieszkanie. A co do mojego domu, zachowujesz się tak jak by był tylko mój. Mieszkam tam tylko dlatego, że moi rodzice mają dobrą pracę - przypomniałam mu, podczas gdy wzruszył ramionami.
- Cóż, mogę sobie wyobrazić twój dom w przyszłości, dwa razy większy niż ten co masz teraz - powiedział
- Co sprawia, że tak myślisz? - spytałam w ciekawości, unosząc brwi.
- Bo jesteś inteligentna. - stwierdził
- Poczekaj, nie myślisz, że jestem inteligentna, tylko dlatego, że powiedziałam, że twoje serce jest po lewej stronie, co? - spytałam.
- Nie! Cóż, tak. Ale głównie dlatego, że raz nauczyciel angielskiego zostawił niektóre dokumenty w pokoju nauczycielskim. Kiedy nikogo nie było przejrzałem je i zacząłem czytać. Jesteś naprawdę dobrą pisarką - uśmiechnął się, a ja zaśmiałam się cicho.
- Wow, tak bardzo się podlizujesz - dokuczyłam, powodując, że jego policzki spłonęły rumieńcem, a on nerwowo ukrył twarz w dłoniach. Zachichotałam głośno, gdy zauważyłam jak bardzo zakłopotany jest, a on odwrócił się do mnie poraz kolejny.
- Uh, mam coś dla ciebie - przyznał, a jego policzki były jeszcze trochę różowe. Patrzyłam na niego tępo, gdy wstał z fotela. Zmrużyłam powieki w ciekawości, ciągle siedząc, gdy on wyszedł z pokoju. Niecierpliwie czekałam aż wróci, co on może dla mnie mieć? Odpowiedź na moje pytanie nastąpiła chwilę później, gdy wrócił z ogromnym bukietem czerwonych róż, w jego ramionach. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, zważywszy na to, że róże były nawet większe od niego. W rzeczywistości, były takie duże, że nie widziałam jego twarzy. Podszedł bliżej mnie, a ja pomogłam mu położyć róże na moich kolanach.
- Dziękuję bardzo, są takie piękne! - wydyszałam, zauważając wreszcie twarz Justina, który się uśmiechał. Podziwiając piękno żywych kwiatów, usłyszałam chichot Justina.
- Co w tym śmiesznego? - spytałam, spoglądając na niego.
- To chyba pierwszy raz, kiedy przyjęłaś dobrowolnie prezent ode mnie. Naszyjnik się nie liczy, bo była tam twoja mama - wzruszył ramionami, nadal cicho chichocząc.
- Cóż, to dlatego, że są piękne - powiedziałam, znów podziwiając róże.
- Cieszę się, że ci się podobają, ale jestem pewien, że nie chcesz się spóźnić na kolację. Lepiej już chodźmy - powiedział, sprawdzając zegarek, a ja skinęłam głową, wychodząc za nim z pokoju.
- Wow, wyglądasz bardzo ładnie - pochwalił mnie, a jego wzrok wrócił na moją twarz. Cóż, to było dziwne.
- Czy to komplement, Bieber? - spytałam ironicznie, kładąc dłoń na biodrze, a on żartobliwie przewrócił oczami.
- Oh, błagam. Komplementuję cię cały czas - zaśmiał się, nadal stojąc w progu.
- Tak, cały czas nazywasz mnie gorącą, ale nigdy jednak nie nazwałeś mnie ładną. - przyznałam, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie? - spytał prawie wstrząśnięty.
- Nie - odpowiedziałam po prostu.
- Cóż, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, nazywam cię ładną cały czas w mojej głowie - uśmiechnął się, patrząc na mnie, a ja zaszydziłam. Uwielbiałam, gdy Justin nie był dupkiem.
- Dziękuję, ty też wyglądasz niczego sobie - stwierdziłam, lustrując wzrokiem jego strój i zwróciłam uwagę na jego białą koszulę i czarne spodnie. Jego włosy również wyglądały schludniej niż zwykle.
- Jesteś trochę za wcześnie, wejdziesz? - zasugerował, a myśl o smsie z popołudnia znów uderzył mi do głowy. Ostrożnie odwróciłam się, żeby zobaczyć czy nie ma tutaj nikogo i odwróciłam swoją uwagę na Justina.
- Czy coś się stało? - spytał, marszcząc brwi.
- Wszystko okej - skłamałam, zmuszając go do zmieszania. Prawda była taka, ze nic nie było okej.
- Chodź - polecił, szerzej otwierając drzwi i pozwolił mi wejść do mieszkania. Justin zatrzasnął za nami drzwi i poprowadził mnie do salonu. Siadając na jednej z kanap, mój wzrok przesunął się po całym pomieszczeniu w zdumieniu.
- Nigdy wcześniej naprawdę nie widziałam twojego mieszkania. Ostatnim razem, widziałam tylko twój pokój - przyznałam, przypominając sobie noc, w której byłam pijana i mnie tutaj przywiózł.
- Widziałaś tylko moją sypialnie ostatnim razem, huh? - mrugnął do mnie, a ja zaśmiałam się.
- Dupek - mruknęłam żartobliwie.
- Ojej, kochanie. To boli, tutaj. - wydął wargi, kładąc rękę na prawej stronie klatki piersiowej.
- Serce jest bardziej po lewej stronie - powiedziałam, chwytając jego ręce i umieściłam je na lewej stronie jego klatki piersiowej.
- Inteligentna, podoba mi się - uśmiechnął się, chichocząc z rozbawieniem.
- Nie trzeba być inteligentnym, żeby wiedzieć, że serce jest po lewej stronie klatki piersiowej - powiedziałam oschle, zmuszając go do uśmiechnięcia się szerzej.
- A no tak. Lubię twoje mieszkanie. Jest naprawdę cudowne - pochwaliłam, odwracając uwagę na kilka rodzinnych zdjęć na ścianie.
- Żartujesz prawda? Widziałaś swój dom? Jest jak jakiś dwór czy coś - powiedział, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Naprawdę lubię twoje mieszkanie. A co do mojego domu, zachowujesz się tak jak by był tylko mój. Mieszkam tam tylko dlatego, że moi rodzice mają dobrą pracę - przypomniałam mu, podczas gdy wzruszył ramionami.
- Cóż, mogę sobie wyobrazić twój dom w przyszłości, dwa razy większy niż ten co masz teraz - powiedział
- Co sprawia, że tak myślisz? - spytałam w ciekawości, unosząc brwi.
- Bo jesteś inteligentna. - stwierdził
- Poczekaj, nie myślisz, że jestem inteligentna, tylko dlatego, że powiedziałam, że twoje serce jest po lewej stronie, co? - spytałam.
- Nie! Cóż, tak. Ale głównie dlatego, że raz nauczyciel angielskiego zostawił niektóre dokumenty w pokoju nauczycielskim. Kiedy nikogo nie było przejrzałem je i zacząłem czytać. Jesteś naprawdę dobrą pisarką - uśmiechnął się, a ja zaśmiałam się cicho.
- Wow, tak bardzo się podlizujesz - dokuczyłam, powodując, że jego policzki spłonęły rumieńcem, a on nerwowo ukrył twarz w dłoniach. Zachichotałam głośno, gdy zauważyłam jak bardzo zakłopotany jest, a on odwrócił się do mnie poraz kolejny.
- Uh, mam coś dla ciebie - przyznał, a jego policzki były jeszcze trochę różowe. Patrzyłam na niego tępo, gdy wstał z fotela. Zmrużyłam powieki w ciekawości, ciągle siedząc, gdy on wyszedł z pokoju. Niecierpliwie czekałam aż wróci, co on może dla mnie mieć? Odpowiedź na moje pytanie nastąpiła chwilę później, gdy wrócił z ogromnym bukietem czerwonych róż, w jego ramionach. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, zważywszy na to, że róże były nawet większe od niego. W rzeczywistości, były takie duże, że nie widziałam jego twarzy. Podszedł bliżej mnie, a ja pomogłam mu położyć róże na moich kolanach.
- Dziękuję bardzo, są takie piękne! - wydyszałam, zauważając wreszcie twarz Justina, który się uśmiechał. Podziwiając piękno żywych kwiatów, usłyszałam chichot Justina.
- Co w tym śmiesznego? - spytałam, spoglądając na niego.
- To chyba pierwszy raz, kiedy przyjęłaś dobrowolnie prezent ode mnie. Naszyjnik się nie liczy, bo była tam twoja mama - wzruszył ramionami, nadal cicho chichocząc.
- Cóż, to dlatego, że są piękne - powiedziałam, znów podziwiając róże.
- Cieszę się, że ci się podobają, ale jestem pewien, że nie chcesz się spóźnić na kolację. Lepiej już chodźmy - powiedział, sprawdzając zegarek, a ja skinęłam głową, wychodząc za nim z pokoju.
Nadal przewracałam widelcem w jedzeniu, gdy Justin siedział naprzeciwko mnie. Rozejrzałam się po całej restauracji, do której mnie zabrał. Nie spodziewałam się czegoś tak wyjątkowego i jestem w trakcie rozważania, czy pozwolić mu zapłacić za mój posiłek. W końcu jadłam stek i owoce morza.
- Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o tym, jak niebezpieczne jest spędzanie czasu ze sobą? - spytał zmieszany Justin, na co od razu pokiwałam głową, oczekując aż rozwinie temat.
- Nie uważasz, że to zabawne, ze nigdy nie zostaliśmy złapani? - spytał, przez co zamarłam na chwilę. Szkoda, że to nie mogła być prawda.
- T-tak - zająknęłam się nerwowo, kończąc mój posiłek, na co Justin zmarszczył zmieszany brwi.
- Wszystko w porządku? - spytał, widząc jaka nerwowa się stałam.
- W porządku - zaśmiałam się, zwracając uwagę na chłopaka około w moim wieku, który wciąż się na mnie gapił. Złapał mnie na wpatrywaniu się w niego i poruszył brwiami w górę i w dół w sugestywny sposób. To co sprawiało, że sytuacja była jeszcze bardziej niewygodna, to fakt, że siedział sam. Nie odrywając ode mnie oczu, wciąż posyłał mi figlarne spojrzenia, na co zadrwiłam z irytacją, spotykając swoje oczy z oczami Justina.
- Co jest? - spytał, zwracając uwagę na moją zmianę nastroju.
- Ten dureń wciąż na mnie patrzy - przyznałam, a Justin zacisnął szczękę, gdy usłyszał to co powiedziałam. Obracając się, Justin przeniósł swój wzrok w kierunku natręta, przed posłaniem mu zimnego spojrzenia. Jednak chłopak ignorując spojrzenie Justina, wciąż na mnie patrzył.
- Czy przeszkadza ci to tak bardzo jak mi przeszkadza? - spytał Justin w troskliwy sposób, a jego twarz nie wyrażała emocji, podczas gdy skończył posiłek. Zacisnął pięści, oczekując na odpowiedź.
- Nie wiem, wciąż mruga i porusza brwiami - wzruszyłam ramionami, zauważając kątem oka, że wciąż na mnie patrzy.
- Ten facet musi dostać nauczkę - Justin krzyknął, wstając, a moje oczy rozszerzyły się w szoku. Zostając tu gdzie jestem, zawołałam za nim i popatrzyłam na niego, gdy zdenerwowany ruszył w kierunku chłopaka.
- Przestań gapić się na moją dziewczynę, dupku! - krzyknął Justin, na całą restaurację, sprawiając, że kilka osób, na niego spojrzało, a ja uśmiechnęłam się z rozbawieniem. Moją dziewczynę, huh?
- Mogę robić co chcę, co zamierzasz z tym zrobić? - odpowiedział chłopak, a atmosfera zaczęła się stawać bardziej napięta, gdy twarz Justina poczerwieniała ze złości. Chcąc uniknąć walki między nimi, wstałam z fotela i chwyciłam ramię Justina.
- Oklepię twoją mordę! To jest to co mam zamiar zrobić, dupku! - odpowiedział Justin groźnie, uśmiechając się rozbawiony.
- Przepraszam, ale myślę, że należy odpuścić - głos za nami zawołał, powodując że zarówno ja jak i Justin odwróciliśmy się, patrząc na jednego z kelnerów.
- Chodźmy, Justin. - poleciłam, wracając do naszego stołu i wyjęłam pieniądze z jego kieszeni, rzucając je na jedną z serwetek. Chwyciłam jego ramię i wyciągnęłam go z restauracji. Spojrzałam za siebie dostrzegając, że przerażający chłopak się uśmiecha. Biorąc pod uwagę, że było dość ciemno, upewniłam się, że podeszliśmy do miejsca, gdzie były lampy i dopiero wtedy puściłam ramię Justina, stając przed nim.
- Boże, wiem, że spieprzyłem nam czas i wyrzucili nas z restauracji, ale proszę, nie złość się - błagał, a mały chichot uciekł z moich ust.
- Żartujesz? To w sumie było zabawne. Jesteś cholernie gorący, kiedy jesteś zły - uśmiechnęłam się, powodując, że westchnął z ulgą.
- Mam dla ciebie coś innego, na walentynki - przyznał, zmieniając temat rozmowy, a ja wywróciłam oczami.
- Żartujesz?! Co to takiego? - spytałam z niedowierzaniem.
- To było trochę zbyt duże, by wziąć to ze sobą, a zgaduję, że twoja mama będzie się martwić, jeśli nie dostaniesz się do domu w ciągu dziesięciu minut. Dam ci to jutro - uspokoił mnie. - Jestem trochę rozczarowany, że nawet nie dostałem deseru - przyznał, z uśmieszkiem wyrytym na jego ustach po raz setny dziś.
- Deser, huh? - mrugnęłam, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i spojrzałam na niego rozbawiona. Podszedł z uśmieszkiem bliżej mnie. Nie trzeba było długo czekać, gdy jego usta spoczęły na moich i pocałował mnie namiętnie. Szczelnie owinął ramiona wokół mojej talii, a nasze usta wciąż poruszały się w synchronizacji, gdy zawiesiłam ręce na jego szyi. Dotarłam do jego karku, pociągając za jego włosy, powodując, że jęknął w moje usta, na co odsunęłam się lekko od niego, z uśmiechem na twarzy. Skrzyżowałam ręce na piersi, uśmiechając się.
- Brakuje mi twojego zarostu. Zwykle łaskocze moje usta, gdy się całujemy. - uśmiechnęłam się uroczo, a on zachichotał.
- Czy to dobrze? - zaśmiał się, marszcząc zmieszany brwi.
- Mam dziwny fetysz na pocieranie, okej? - jęknęłam, śmiejąc się po raz kolejny, gdy poprowadził mnie w stronę samochodu.
- Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o tym, jak niebezpieczne jest spędzanie czasu ze sobą? - spytał zmieszany Justin, na co od razu pokiwałam głową, oczekując aż rozwinie temat.
- Nie uważasz, że to zabawne, ze nigdy nie zostaliśmy złapani? - spytał, przez co zamarłam na chwilę. Szkoda, że to nie mogła być prawda.
- T-tak - zająknęłam się nerwowo, kończąc mój posiłek, na co Justin zmarszczył zmieszany brwi.
- Wszystko w porządku? - spytał, widząc jaka nerwowa się stałam.
- W porządku - zaśmiałam się, zwracając uwagę na chłopaka około w moim wieku, który wciąż się na mnie gapił. Złapał mnie na wpatrywaniu się w niego i poruszył brwiami w górę i w dół w sugestywny sposób. To co sprawiało, że sytuacja była jeszcze bardziej niewygodna, to fakt, że siedział sam. Nie odrywając ode mnie oczu, wciąż posyłał mi figlarne spojrzenia, na co zadrwiłam z irytacją, spotykając swoje oczy z oczami Justina.
- Co jest? - spytał, zwracając uwagę na moją zmianę nastroju.
- Ten dureń wciąż na mnie patrzy - przyznałam, a Justin zacisnął szczękę, gdy usłyszał to co powiedziałam. Obracając się, Justin przeniósł swój wzrok w kierunku natręta, przed posłaniem mu zimnego spojrzenia. Jednak chłopak ignorując spojrzenie Justina, wciąż na mnie patrzył.
- Czy przeszkadza ci to tak bardzo jak mi przeszkadza? - spytał Justin w troskliwy sposób, a jego twarz nie wyrażała emocji, podczas gdy skończył posiłek. Zacisnął pięści, oczekując na odpowiedź.
- Nie wiem, wciąż mruga i porusza brwiami - wzruszyłam ramionami, zauważając kątem oka, że wciąż na mnie patrzy.
- Ten facet musi dostać nauczkę - Justin krzyknął, wstając, a moje oczy rozszerzyły się w szoku. Zostając tu gdzie jestem, zawołałam za nim i popatrzyłam na niego, gdy zdenerwowany ruszył w kierunku chłopaka.
- Przestań gapić się na moją dziewczynę, dupku! - krzyknął Justin, na całą restaurację, sprawiając, że kilka osób, na niego spojrzało, a ja uśmiechnęłam się z rozbawieniem. Moją dziewczynę, huh?
- Mogę robić co chcę, co zamierzasz z tym zrobić? - odpowiedział chłopak, a atmosfera zaczęła się stawać bardziej napięta, gdy twarz Justina poczerwieniała ze złości. Chcąc uniknąć walki między nimi, wstałam z fotela i chwyciłam ramię Justina.
- Oklepię twoją mordę! To jest to co mam zamiar zrobić, dupku! - odpowiedział Justin groźnie, uśmiechając się rozbawiony.
- Przepraszam, ale myślę, że należy odpuścić - głos za nami zawołał, powodując że zarówno ja jak i Justin odwróciliśmy się, patrząc na jednego z kelnerów.
- Chodźmy, Justin. - poleciłam, wracając do naszego stołu i wyjęłam pieniądze z jego kieszeni, rzucając je na jedną z serwetek. Chwyciłam jego ramię i wyciągnęłam go z restauracji. Spojrzałam za siebie dostrzegając, że przerażający chłopak się uśmiecha. Biorąc pod uwagę, że było dość ciemno, upewniłam się, że podeszliśmy do miejsca, gdzie były lampy i dopiero wtedy puściłam ramię Justina, stając przed nim.
- Boże, wiem, że spieprzyłem nam czas i wyrzucili nas z restauracji, ale proszę, nie złość się - błagał, a mały chichot uciekł z moich ust.
- Żartujesz? To w sumie było zabawne. Jesteś cholernie gorący, kiedy jesteś zły - uśmiechnęłam się, powodując, że westchnął z ulgą.
- Mam dla ciebie coś innego, na walentynki - przyznał, zmieniając temat rozmowy, a ja wywróciłam oczami.
- Żartujesz?! Co to takiego? - spytałam z niedowierzaniem.
- To było trochę zbyt duże, by wziąć to ze sobą, a zgaduję, że twoja mama będzie się martwić, jeśli nie dostaniesz się do domu w ciągu dziesięciu minut. Dam ci to jutro - uspokoił mnie. - Jestem trochę rozczarowany, że nawet nie dostałem deseru - przyznał, z uśmieszkiem wyrytym na jego ustach po raz setny dziś.
- Deser, huh? - mrugnęłam, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i spojrzałam na niego rozbawiona. Podszedł z uśmieszkiem bliżej mnie. Nie trzeba było długo czekać, gdy jego usta spoczęły na moich i pocałował mnie namiętnie. Szczelnie owinął ramiona wokół mojej talii, a nasze usta wciąż poruszały się w synchronizacji, gdy zawiesiłam ręce na jego szyi. Dotarłam do jego karku, pociągając za jego włosy, powodując, że jęknął w moje usta, na co odsunęłam się lekko od niego, z uśmiechem na twarzy. Skrzyżowałam ręce na piersi, uśmiechając się.
- Brakuje mi twojego zarostu. Zwykle łaskocze moje usta, gdy się całujemy. - uśmiechnęłam się uroczo, a on zachichotał.
- Czy to dobrze? - zaśmiał się, marszcząc zmieszany brwi.
- Mam dziwny fetysz na pocieranie, okej? - jęknęłam, śmiejąc się po raz kolejny, gdy poprowadził mnie w stronę samochodu.
Wróciłem wreszcie do domu, po dniu spędzonym z Aleną, uśmiech jednak zszedł szybko z mojej twarzy, gdy zauważyłem kilku mężczyzn wywożących meble z mojego domu.
- Co to kurwa!? - mruknąłem pod nosem, wchodząc spanikowany do mieszkania. Zmarszczyłam czoło, rozglądając się po całym salonie. Kiedyś pokój pełen mebli, innych przedmiotów i zdjęć rodzinnych był teraz pustą przestrzenią. A co gorsza, mój ojciec stał w samym środku pokoju.
- Tato, co się dzieję? Dlaczego oni biorą moje rzeczy? - spytałem gorączkowo, nie mogąc zrozumieć, dlaczego mój dom został mi odebrany.
- Sprzedaję twoje mieszkanie - powiedział.
- Ale ja tu mieszkam! - krzyknąłem, zaciskając szczękę, patrząc na niego w szoku.
- Twoja matka powiedziała mi o twoim małym kłamstwie. Nie mogę uwierzyć, że kłamałeś o tym, że posiadasz firmę. I pomyśleć, że prawie pozwoliłem ci odwiedzić Jazmyn i Jaxona ponownie! W tym tempie nigdy ich nie zobaczysz! - ryknął gniewnie, mrużąc powieki i spojrzał na mnie.
- Nie możesz tego zrobić! Nie możesz mnie wyrzucić z własnego mieszkania! - krzyknąłem gniewnie.
- Właściwie to mogę, nadal jesteś mi winien pieniądze, mogę zrobić co mi się podoba. Przypominam ci jeszcze raz, jesteś mi winien dwadzieścia tysięcy dolarów - zaśmiał się, krzyżując ręce na piersi.
- Ja nawet nie mam takich pieniędzy, nie będę miał gdzie mieszkać - przełknąłem ślinę, rozglądając się smutno po pustym mieszkaniu.
- Myślisz, że faktycznie mnie to obchodzi? - spytał, praktycznie umierając ze śmiechu.
- Pieprz się! - krzyknąłem, opuszczając mieszkanie, bo miałem zamiar odwiedzić kogoś, komu naprawdę na mnie zależy.
- Co to kurwa!? - mruknąłem pod nosem, wchodząc spanikowany do mieszkania. Zmarszczyłam czoło, rozglądając się po całym salonie. Kiedyś pokój pełen mebli, innych przedmiotów i zdjęć rodzinnych był teraz pustą przestrzenią. A co gorsza, mój ojciec stał w samym środku pokoju.
- Tato, co się dzieję? Dlaczego oni biorą moje rzeczy? - spytałem gorączkowo, nie mogąc zrozumieć, dlaczego mój dom został mi odebrany.
- Sprzedaję twoje mieszkanie - powiedział.
- Ale ja tu mieszkam! - krzyknąłem, zaciskając szczękę, patrząc na niego w szoku.
- Twoja matka powiedziała mi o twoim małym kłamstwie. Nie mogę uwierzyć, że kłamałeś o tym, że posiadasz firmę. I pomyśleć, że prawie pozwoliłem ci odwiedzić Jazmyn i Jaxona ponownie! W tym tempie nigdy ich nie zobaczysz! - ryknął gniewnie, mrużąc powieki i spojrzał na mnie.
- Nie możesz tego zrobić! Nie możesz mnie wyrzucić z własnego mieszkania! - krzyknąłem gniewnie.
- Właściwie to mogę, nadal jesteś mi winien pieniądze, mogę zrobić co mi się podoba. Przypominam ci jeszcze raz, jesteś mi winien dwadzieścia tysięcy dolarów - zaśmiał się, krzyżując ręce na piersi.
- Ja nawet nie mam takich pieniędzy, nie będę miał gdzie mieszkać - przełknąłem ślinę, rozglądając się smutno po pustym mieszkaniu.
- Myślisz, że faktycznie mnie to obchodzi? - spytał, praktycznie umierając ze śmiechu.
- Pieprz się! - krzyknąłem, opuszczając mieszkanie, bo miałem zamiar odwiedzić kogoś, komu naprawdę na mnie zależy.
Tak, tak, wiem, że miesiąc nie było rozdziału, ale powinniście zrozumieć, że zaczęła się szkoła i już od samego początku nas nie oszczędzają. Miałam sporo nauki i nie mogłam znaleźć ani chwili na przetłumaczenie rozdziału, ale w końcu poświęciłam weekend z przyjaciółmi i to zrobiłam. Biedny Justin, jego ojciec to taki dupek! Nie mam pojęcia, kiedy będzie następny, bo tłumaczy go Natalia, ale zapewne nie będziecie musieli czekać, aż tak długo.
Obserwujcie @PLSchoolJanitor na twitterze, a pytania zadawajcie na http://ask.fm/fxcksuicde
PS: Co wy na to, żeby zrobić zakładkę "Polecane", gdzie będziemy dodawać opowiadania, które czytamy? :)
pierwsza wow! cudowny <3
OdpowiedzUsuńgenialne @biebs_ilysmx
OdpowiedzUsuńBoże, to pierwsze opowiadanie, w którym Justina mi tak cholernie szkoda. Jakoś tak chyba przez jego pracę mam wrażenie, że jemu jest w życiu źle i właściwie jest mi po prostu smutno z tego powodu. A teraz jeszcze to. Nie rozumiem, jak może mu to robić jego własny ojciec! Na miłość boską, prze ież to jego syn, a nie jakiś obcy, nic nie znaczący człowiek. To okropne, że tak go potraktował. Owszem, źle że Justin sklamał, ale skoro rodzice mają od niego takie wymagania, to ja się mu nawet nie dziwię. Całe szczęście, Alenie na nim zależy i chyba głównie to podtrzymuje go na duchu. Pamiętam, jaki był na początku., praca, dom, praca, dom, praca... I tak w kółko. Ona coś zmieniła ni mam nadzieję, że będzie zmieniać nadal. Cudowny rozdział, wspaniale przetłumaczony, a co do zakładki, dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam Was na moje opowiadania z Justinem ;)
whatever-people-say-jb.blogspot.com
final-justice-jb.blogspot.com
last-breath-jb.blogspot.com
UWAGA!
UsuńLudzie czytać jej opowiadania! Ja przeczytalam wszystkie i …dyjhfgjcdhjhdg!!! *.*
Swieeeetny
OdpowiedzUsuńCO ZA DUPEK Z TEGO OJCA! I biedny Justin jeju, co teraz:(((
OdpowiedzUsuńsuper napisałam mega długi komentarz i straciłam zasięg internetu:))))) dziękuje ze juz dzis dodalas kochanie! i omg czemu nie poszłam spać jak planowałam tylko to czytałam? tyle czekałam i znów to samo od jutra omg nie😩 nieważne kocham Was ze to tłumaczycie
OdpowiedzUsuń@pheridise
zapomniałam dodać, jestem zdecydowanie za zakładka polecane! @pheridise
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jedno... Dlaczego Justin wisi ojcu tyle kasy? I kim był ten koleś w restauracji?
OdpowiedzUsuńStrasznie kocham to opowiadanie i gorączkowo wyczekuję każdego rozdziału :*
http://collision-fanfiction.blogspot.com/
Czekam na następny
OdpowiedzUsuńczekam na nn :) ! + taaak, prosze o zakladke polecane, przyda sie
OdpowiedzUsuńświetny. a ten pomysł z nową zakładką jest fajny. czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńCUDOWNY ROZDZIAŁ ! CZEKAM NA NEXT ! :-)
OdpowiedzUsuńPs. Jestem za zakładką Polecam !
Możesz zrobić taka zakladke (: czekam na nst /tori
OdpowiedzUsuńCo za Skurwiel :ccc Biedny Justin :ccc/cynus
OdpowiedzUsuńCudo!!!! Czekam na kolejny, kocham
OdpowiedzUsuńJejciu tak się cieszę że dodałaś! *-*:)))
OdpowiedzUsuńJustin biedactwo :c tak mi go szkoda... Ale rozdział jest świetny!:*
świetny :)))))
OdpowiedzUsuńOjciec Justina to dupel jak on mógł mu to zrobić....
OdpowiedzUsuńA tam poza tym to świetny rozdział :)
Rozdział genialny ale końcówka do dupy , jak on mógł? Własnego syna? Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńJuż zwątpiłam że pojawi się kolejny rozdział:( ALE JEST!
OdpowiedzUsuńOjciec Justina to jakiś zjebany oraz bezduszny człowiek. Jak tak można, jeszcze włsanemu synowi.. Swoją drogą w cholerę ciekawi mnie skąd taki dług ma Justin u swojego ojca? 20tycięcy dolarów to jednak trochę.. (Czyt. W chuj dużo, Justin ma przecież 22lata żeby się zapożyczyć na taką kwotę to jednak ughh) pieniędzy jest :|
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! A co do zakładki to jestem jak najbardziej za tym pomysłem! :)
aaaaaaaaaaaaaaa jezu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńKocham to
OdpowiedzUsuńto jest takie jzajkocydsefdaaafhkocadcb
OdpowiedzUsuńnajlepszy fanfic <3<3<3<3
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńświetny :)))
OdpowiedzUsuńw końcu się doczekałam! kocham i żal mi Justina ;c biedaczek
OdpowiedzUsuńco to za ojciec i matka się pytam?!
Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział. Jestem pewna, że Justin pójdzie do Aleny.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do siebie, ☻
http://forbidden-paradise-jbff.blogspot.com/
Dobre :*
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie jestem za taką zakładką! :) rozdział jest taki dbnasuiflnadfadobf <3 aż słów zachwytu na niego nie ma! Jest super! Nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńo boze
OdpowiedzUsuńkocham
czekam nn
Słabo z tym mieszkaniem :/
OdpowiedzUsuńsuper, pozdrawiam !!! ;**
OdpowiedzUsuńNareszcie ! Myślałam że się nigdy nie doczekam a tu taka niespodzianka love ❤❤ czekam na next Natalia piszszsz !!!
OdpowiedzUsuń:) :) :) Kocham to! <3 i was, za to że tłumaczycie <3 Dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńmega, mega, mega !!! <3
OdpowiedzUsuńCudo!!!!
OdpowiedzUsuńSuper, kocham to tak strasznie! !
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział...czekam ns następny
OdpowiedzUsuńo m g
OdpowiedzUsuńBoski ;p
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńOmg! Przeczytałam z zapartym tchem*_*. Niesamowite tłumaczenie ^^
OdpowiedzUsuńja pierdziele
OdpowiedzUsuńnie no genialny!!!!!!!!!!!!! omgggggggggnbv cfghu
co Justin teraz zrobi!!!!!!!!!!
kocham to:)
OdpowiedzUsuńJeeeeezu genialny! szkoda mi jusa :< /natq
OdpowiedzUsuńBiedny Justin:/ Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńprosze dodaj szybko!
OdpowiedzUsuńNIE WYTRZYMAM
jezu! <3
Świetny <333
OdpowiedzUsuńŁał. Szkoda mi Jusa i ten jego ojciec -.-
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
♥
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze bazujesz na komentarzach bo chyba długo nie dodasz nowego jeśli ma być ich 80 ale poczekam :(
OdpowiedzUsuńdodamy nowy, nawet jeśli nie będzie 80 :)
Usuńkurwa kocham to najbardziej na swiecie :)
OdpowiedzUsuńprosze dodajcie szybciej :*
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nn? (:
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny :**
OdpowiedzUsuńnajlepsze
OdpowiedzUsuńkurwa
forever
o esu :c Co się dzieje? :(
OdpowiedzUsuńJustin&Alena
dupek z tego ojca....tak, zrobcie taka zakladke :D
OdpowiedzUsuńomggg
OdpowiedzUsuńpewnie pojdzie do mniej
jezusgfvghjk
Kocham hdjxfjjkjfkedjuijtfik
OdpowiedzUsuńKurde, jestem taka ciekawa co Justin teraz zrobi!
OdpowiedzUsuńProszę dodajcie jak najszybciej dacie rade! :)
Omg, czekam z niecierpliwością na nastepny!!!
jezu!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńo m g
boski :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn <33
Takkkkkkkkk
OdpowiedzUsuńperfect :)
OdpowiedzUsuńcudny jeju opkdopfkopkdsopkfdopkdfskdskf
OdpowiedzUsuńCuDoWnY !!! Kocham to tłumaczenie !!!
OdpowiedzUsuńczekamy��
OdpowiedzUsuń@delicadagomez
ej wykituje zara :/
OdpowiedzUsuńJejku, uwielbiam to ff! Justin jest taki słodki.
OdpowiedzUsuńTeraz jest mi go strasznie szkoda. Jak można coś takiego zrobić własnemu dziecku? Mam nadzieję, że jak najszybciej dodacie kolejny rozdział. Już nie mogę się doczekać :) xx /@bizzlessmile
super
OdpowiedzUsuńto ff jest swietne boze jdndsjknf
OdpowiedzUsuńbłagam, dodajcie nowy rozdział jdifudjkd bo umrę razem z moimi koleżankami, które również to czytają
OdpowiedzUsuńumieram bo nie ma rozdziału!!
OdpowiedzUsuńNowy szybko!!!
OdpowiedzUsuńKiedy nn ? Prosze szybciutko
OdpowiedzUsuń... :( obyście jeszcze kiedyś dodały
OdpowiedzUsuńhttp://canadianhorrorstory.blogspot.com/2014/11/ooo-prolog.html?showComment=1415107518246#c3526385488659874328
OdpowiedzUsuńSorki za spam <33
Świetny rozdział <333
OdpowiedzUsuńGenialny �� kiedy next?
OdpowiedzUsuń